Najchętniej byś nie poszła na spotkanie, żeby nikt nie zorientował się, że Twój angielski w pracy pozostawia jeszcze wiele do życzenia. Najbardziej jednak stresuje Cię moment, w którym ktoś rzuca pytanie w Twoją stronę. Na tym stanowisku i z Twoimi kompetencjami myślisz sobie, że przecież to wstyd nie rozumieć angielskiego i nie móc się swobodnie włączyć do rozmowy.
Pewnie, że tak. Bo nie jesteś sama. Setek kobiet przychodzi do mnie z tym samym lękiem przed ośmieszeniem się i z tak zwanym syndromem oszusta. Martwisz się, na przykład, że może ktoś przecenił Twoje umiejętności językowe na rozmowie kwalifikacyjnej po angielsku i teraz modlisz się po cichu, żeby to nie wyszło na jaw.
Dodatkowo wyrzucasz sobie, że w tej sytuacji powinnaś przecież więcej przysiedzieć nad angielskim. Ciągle jednak coś się dzieje, co uniemożliwia Ci ćwiczyć Twój angielski potrzebny do pracy. Już myślisz, że od następnego tygodnia, miesiąca lub po upragnionych wakacjach złapiesz oddech i rozpoczniesz, lub wrócisz do regularnej nauki języka angielskiego. Wyliczasz w głowie: „Trzeba poszerzyć słownictwo angielskie, bo dużo nie rozumiem i nie umiem się też potem wysłowić. Potem czasy angielskie. Tak, z czasami też byłoby dobrze zrobić porządek. […]”
Gdybym miała Cię dziś wesprzeć i dobrze doradzić, to wcale nie poklepałabym Cię po ramieniu i zachęcająco przytakiwała Twoim ambitnym planom. Nie dlatego, że Cię nie rozumiem, ale, że jest coś, co powinnaś wziąć pod uwagę w pierwszej kolejności.
A poza tym powiedziałabym Ci też: Zacznij się porozumiewać, a nie komunikować po angielsku w pracy!
Zapytaj się: Jaką wysyłam energię? Czy uśmiecham się i patrzę rozmówcom w oczy i czujnie czytam ich mowę ciała? Czy widzę to, co mówią samymi sobą, bez względu na język werbalny? Rozluźnij się przed spotkaniem w języku angielskim. Nie mówię tu, rzecz jasna, o bąbelkach w Twoim kubku 😉, ale o rozluźnieniu mięśni i nabraniu oddechu. Brzmi infantylnie? Być może. Ale ta strategia działa. Wszyscy porozumiewamy się de facto podobnie, bez względu na język jakim się posługujemy. Pamiętam mnóstwo sytuacji z podróży, w których porozumiewałam się po niemiecku czy hiszpańsku, nie znając tegode facto języka. Zaraz możesz zaoponować i powiedzieć mi, że angielski w pracy to przecież nie kupowanie kiełbasek na targu w Berlinie. Racja, dlatego…
Nie rozumiesz czegoś? To naprawdę nie rzutuje na Twoje kompetencje zarówno te językowe, jak i specjalistyczne. Masz prawo nie rozumieć. Podczas rozmowy obie/wszystkie strony są odpowiedzialne za zrozumienie i porozumienie! Masz tendencję do obwiniania swojego angielskiego? Jestem pewna, że często wina wcale nie leży (przynajmniej całkowicie) po Twojej stronie. Twój rozmówca sam może mieć problem z klarownym formułowaniem myśli. Może też popełniać błędy, wpadając przy tym w słowotok. Sama padałam kiedyś ofiarą takich rozmówców. Opowiem Ci kiedyś o spotkaniu z pewnym biznesmanem z Włoch. 😉 Tak czy siak, udzielanie informacji zwrotnej w pracy i to w języku angielskim to kompetencja, nad którą trzeba nieustannie pracować. Wymaga praktyki i odwagi.
Dzięki temu nie zamotasz się, a Twój przekaz będzie jasny. Najlepsi mówcy, których uwielbiam, tacy jak Marie Forleo czy mój mentor John C. Maxwell są mistrzami prostych przekazów. Podczas treningu LC MasterMind, "Wszyscy się komunikują, niewielu porozumiewa", moi uczestnicy są zazwyczaj zdziwieni poziomem językowym w książce Johna Maxwella, którą omawiamy podczas spotkań. Zarówno Marie, John, czy wielu innych mówców jak Tony Robbins czy Simon Sinek chcą dotrzeć do ludzi i porozumieć się z nimi. Ich poziom języka rzadko kiedy sięga poziomu C2, a nawet C1. Zresztą, jaki byłby sens ich przekazu, gdyby ich język był nadto wyrafinowany? I tym pytaniem przejdziemy do kolejnego punktu:
Przy innej okazji opowiem Ci historię polskiego studenta Michała, którego poznałam w USA. Wszyscy Amerykanie byli zdumieni jego angielskim w pracy. Rzeczywiście - mówił jak jeden z nich. Ale kiedy zaczęłam się przysłuchiwać jego angielskiemu w pracy, zwróciłam uwagę na jedną rzecz. Michał podchwycił tylko te zwroty i konstrukcje, które słyszał non-stop po angielsku w pracy. Dodatkowo był otwarty, komunikatywny i raczej pewny siebie. Nic więcej do szczęścia mu nie brakowało.
Dbaj o swoją koncentrację (przy okazji ruszaj się na świeżym powietrzu i uzupełniaj płyny w organizmie 😉 ). W sieci znajdziemy mnóstwo propozycji słówek, wyrażeń i idiomów. Będę z Tobą szczera. Niektórych z nich sama nigdy nie słyszałam, a mieszkałam i pracowałam w USA przez kilka lat. Czytam, słucham i pracuję w języku angielskim od ponad 20 lat. Jaki jest więc sens zaśmiecać sobie i tak już przepracowaną głowę zwrotami, których na co dzień się nie słyszy? Nie ucz się z przypadkowych list wyrażeń i z niesprawdzonych źródeł. Jesteśmy codziennie zaśmiecani tysiącami niepotrzebnych wiadomości, a w dzisiejszym pędzącym na złamanie karku świecie, ważny jest minimalizm, również w nauce języka angielskiego. Jak to mój mąż powiada: "Nie ma czasu na pierdoły". A ja mówię: Bądź jak Michael! Ucz się tylko przydatnych zwrotów. 😉
Wybieraj tylko te tematy, które Cię interesują i te osobowości, które Cię pociągają i rezonują z Tobą. Jest jeszcze jeden warunek: na początku swojej pracy nad ulepszeniem języka angielskiego w pracy, słuchaj bardzo krótkich fragmentów. Zapewniam Cię, że nawet minutowy film może Cię przytłoczyć nasyceniem językowym. Pamiętaj: Mniej znaczy więcej i lepiej! Jeden wyśmienicie zapamiętany zwrot dziennie daje Ci ogrom możliwości i buduje Twoją pewność siebie.
Teraz pozostaje Ci tylko podjąć decyzję od którego punktu zaczynasz działać z Twoim angielskim w pracy. Wpisz w kalendarz Twoje nowe kroki, ustaw w telefonie przypomnienie i poświęć choćby kilka minut dziennie na angielski.
A jeśli chcesz skorzystać z gotowych materiałów językowych, które za Ciebie powtórzą konstrukcje językowe i najważniejsze zwroty używane w pracy po angielsku, to zajrzyj do tego kursu, który będzie dostępny w tej cenie jeszcze tylko do końca tego roku. Nie odkładaj nauki na później. Zacznij od dziś! TUTAJ znajdziesz próbkę tego, czego i jak możesz się nauczyć.
Mam nadzieję, że Cię zainspirowałam i znajdziesz swój Way - Sposób na swój język angielski w pracy!
Powodzenia,
Agata